top of page

Tabletki na depresję i lęk społeczny


Na wstępnie chciałam zaznaczyć, że blog ma służyć pokazaniu ludziom z czym zmaga się osoba z depresją, więc jeśli macie odwagę / siłę / chęć napisać swoją historię możecie mi ją wysłać na wygrajzdepresja@gmail.com

 

Kolejny temat, czyli etap trzeci: tabletki. Przyznam, że sama do tematu depresji podchodziłam sceptycznie, do teraz nie umiem jakoś nazwać jej chorobą, nie czuję się chora, ale zauważyłam, że jednak nie jestem tym człowiekiem, którym byłam przed rozpoczęciem terapii farmakologicznej. Co się zmieniło w moim myśleniu, życiu, samopoczuciu i w relacjach z bliskimi? O tym będzie ten post.

niewytłumaczalny lęk i obrzydzenie do siebie

Leki dostałam tuż przed wyjazdem na Open'er Festival, wiąże się to z niepiciem alkoholu oczywiście. Dlaczego? Dowiedziałam się od koleżanki, że można stracić panowanie nad sobą, czyli podobnie jak z utratą pamięci po alkoholu. Ogólnie widziałam też efekt połączenia używek z antybiotykami i wierzcie, efekt ten nie jest ekstra, możemy się przerazić, nie wiedzieć co robić i nie rozumieć co taka osoba do nas mówi, wygląda to jak zjazd po narkotykach. Wydaje mi się, że podobnie może być w połączeniu leków z alkoholem, czego nie polecam. Ja mało piłam przed rozpoczęciem leczenia więc bardzo mi tego nie brakuje, jeśli już możemy wybrać alkohol 0,0%. Przytoczę tu też słowa mojego lekarza: albo chce się Pani wyleczyć albo pić alkohol, a używki to nie wyjście z sytuacji.

Co miałam brać: rano po jedzeniu - Efectin 75 mg i wieczorem 1,5 h przed snem - Trittico 1/3 lub 2/3 tabletki. Lekarz poinformował mnie, że przez pierwsze pięć dni mogę mieć poczucie chęci wymiotowania. Czułam taką chęć pierwszego dnia, gdy pakowałam się na wyjazd, to uczucie podobne do ściskania mięśni szyi, żuchwy i ślinianek, jeśli wiecie o co mi chodzi. Na pewno nie jakiś ból brzucha, nic w tym rejonie ciała się nie działo. Przez kolejne 4 dni czułam wewnętrzny niepokój, bardzo silny i niewytłumaczalny, jakbym wyczuwała podświadomie zagrożenie, że coś się stanie lub stres podobny przed ważnym egzaminem, np. maturalnym. W tym czasie głowa oddzielała się od tego uczucia, to uczucie tkwiło jakby w klatce piersiowej (albo w duszy) i nie miało wpływu na myśli. Jak zajęłam swoją uwagę koncertami lub rozmową z ludźmi to nie było aż tak odczuwalne. Przy powrocie do domu i spoczęciu na krześle albo łóżku odczuwałam natomiast niewytłumaczalne obrzydzenie do siebie, jakby swojej formy fizycznej, ciała i tego, że jestem kobietą i w ogóle, że żyję w tym wymiarze (mam trochę dziwne spojrzenie na świat, nie mamy w końcu pewności, że to "rzeczywistość", więc tego tak nie nazywam ;)) Uczucie to zniknęło po 4 dniach i nie pokazywało się przez około dwa tygodnie.

przeszłość wychodziła zza mgły

Z podróży do Gdyni wróciliśmy niestety chorzy, kilka dni później w domu rozwinęła się angina i brałam antybiotyki. Oczywiście wspomniałam lekarzowi o branych przeze mnie lekach, żeby mógł dopasować mi najmniej kolizyjną metodę leczenia. W momencie, gdy leżałam w łóżku zauważyłam małe zmiany w moim myśleniu - tak jakby przeszłość wychodziła zza mgły. Przestałam widzieć wszystko w czarnych barwach - to, co dotychczas nie dawało mi spokoju (natrętne rozmyślanie o jakichś sytuacjach z przeszłości) przestało mieć znaczenie, byłam zadowolona z mojego bagażu doświadczeń, przypominałam sobie wiele rzeczy, które wypadły mi z pamięci podczas studiów. Powtórzę: tak, jakby przeszłość wychodziła zza mgły. To znaczy, że była poprawa.

jak wygląda pominięcie tabletki

Następną wizytę miałam umówioną za miesiąc, zabrakło mi do tego czasu dwóch tabletek Efectin. Niestety tych kapsułek nie da się podzielić i NIE MOŻNA. Porównałam to leczenie do brania antykoncepcji i stwierdziłam, że lepiej nie wziąć 1 tabletki na tydzień niż dwóch pod rząd. Lekarz to później potwierdził. Czy coś się działo? Tak, dzień później złapał mnie mocny dół - nie byłam pewna czy to mogłoby się wydarzyć przez dzień bez tabletki, ale lekarz powiedział, że jest taka możliwość. W tym momencie przeszłam kłótnię z chłopakiem i to taką mocną, a że czułam się nic nie warta (depresja) to nawet chciałam żeby sobie poszukał jakiejś normalnej dziewczyny. O dziwo, on jakoś przeszedł ten mój stan. Nie umiałam mu wtedy powiedzieć co się ze mną dzieje, ale byłam bardzo zła i nieszczęśliwa i płakałam. Mieliśmy wtedy w domu gości, którzy przyjechali na jakiś czas i ponownie pojawiła mi się izolacja. Może też wpłynął na mój stan ten przyjazd wielu osób, podczas gdy ja leczę się też z lęku społecznego - przez rok nie chciało mi się wychodzić, kontaktować i wyjeżdżać do znajomych, a tu nagle dużo mniej i bardziej znanych mi osób w domu. Co ciekawe na drugi dzień czułam się jakbym dzień wcześniej wypiła dużo alkoholu i jakbym nie była sobą. Tak więc też stoję przy tym, że jednak dzień ominięcia tabletki może mieć taki skutek...

powracające stany lękowe mimo relaksu

Na drugiej wizycie opowiedziałam o wszystkim psychiatrze i dostałam większą dawkę Efectinu - 150 mg., ponieważ dawkę zawsze stopniowo się zwiększa przy rozpoczęciu leczenia i stopniowo się zmniejsza przy kończeniu leczenia. Tutaj wspomnę, że przez kilka dni próbowałam zwiększyć dawkę Trittico z 1/3 na 2/3 i spało mi się bardzo dobrze po wykańczającej pracy, ale później okazało się, że po takiej dawce jednak ciężko mi się obudzić i tylko traciłam wolny dzień. Jak już jesteśmy przy wstawaniu to już w pierwszych tygodniach mój zegar zaczął się przestawiać i chodziłam spać wcześniej - wstawałam też wcześniej. Nie brakowało mi też zajęć do wykonywania, miałam trochę pracy i kreatywnych rzeczy do wykonywania, a nawet trochę imprez, na których być musiałam - czyli ogólnie mówiąc nie leżałam i nie pachniałam w trakcie leczenia. Zapoznałam się bliżej z koleżanką, z tymczasowej pracy, która jest też naszą sąsiadką i spędzałyśmy dużo czasu na zabawie na dworze, nad basenem, i tak dalej... Aktualnie jest na wyjeździe, więc to nie tak, że było i już się nie spotykamy. To, co mnie dziwiło to to, że po naprawdę fajnym relaksującym dniu (czego mi przez wiele lat brakowało) wieczorem znowu przez kilka dni łapały mnie stany lękowe i depresyjne, czyli wspomniane już obrzydzenie do siebie wraz - i naprzemiennie z - lękiem w klatce piersiowej. Łapało mnie to tylko wieczorem, więc brałam wieczorną porcję Trittico i szykowałam się do snu by zapomnieć o tym niefajnym odczuciu.

Lekarz stwierdził, że może powinniśmy poczekać dłużej, żeby wyeliminować te dwa stany, może to być wpływ wychowania lub poziomu depresji i zdecydował się na kontynuowanie kuracji ze zwiększoną dawką Efectinu i 1/3 tabletki Trittico przez kolejne dwa miesiące. Jeśli coś będzie bardzo nie tak oczywiście mam się zgłosić wcześniej.

przestałam walić głową w mur i próbuję stawiać na swoim, czyli relacje z bliskimi

Mimo tych dwóch stanów, które co jakiś czas pojawiają się znikąd, jest lepiej. Mój tata twierdzi, że stałam się spokojniejsza, ale on też zmienił podejście do mnie, czuję z jego strony większe wsparcie, również w sprawie pracy. Zawsze bałam się z nim rozmawiać o pracy i szkole, ale spokojnie mogę z nim porozmawiać i wspiera moje decyzje. Mój chłopak też zauważył różnicę w moim zachowaniu. Moja mama tak jakby otworzyła oczy po informacji, że biorę leki. Stwierdziła też, że się bardziej otworzyłam... nie lubię tego słowa, bo ja patrzę na to zupełnie inaczej, po prostu przestałam walić głową w mur i próbuję stawiać na swoim. Moja mama nigdy nie pamięta tego, co mi krzywdzącego powiedziała albo tego, że nie chciała mi pomóc za to lubi wytykać błędy innych, które są zwykle wynikiem jej ataku. Jak coś idzie nie po jej myśli potrafi zacząć wpływać na moją samoocenę i wzbudzić poczucie winy mówiąc, że jestem nieempatyczna, nieżyczliwa, że pamiętliwa, że ona mi we wszystkim pomaga, choć w najgorszym etapie się na niej zawiodłam i po tym jak mnie wyzwała od najgorszych przestałam ślepo myśleć, że to moja mama i ja muszę to znosić i że może kiedyś to się zmieni. Przestałam mieć wewnętrzną nadzieję, więc jej ataki już nie bolą. Przestałam wpuszczać jej krytykę, gdy mam swoje zdanie niezgodne z jej zdaniem, do środka, a nawet się z nią nie zgadzam i stoję przy swoim. Przestałam pozwalać na słuchanie narzekania na tatę, tata nawet nie narzeka na mamę - jakby zaczął, zrobiłabym tak samo, bo nie chcę być wplątywana w ich relację i stawać po którejś stronie. Ogólnie mama to same sprzeczności, twierdzi, że mam mieć dobry kontakt z nimi obojga przy czym ciągle mi nawija jaki to ten tata jest okrutny i zły, tak więc...

Ja ogólnie nie ukrywam depresji, nie chce mi się wymyślać kłamstw, mówię o tym znajomym i zauważam, że wiele osób rozumie, ma podobnie lub chce zrozumieć. Jak ktoś próbuje mi powiedzieć, że wymyślam to trudno, na szczęście nie muszę się z takimi osobami spotykać na co dzień i zdarza się to rzadko. Moja mama twierdzi, że się tym chełpię i mam to ukrywać (z resztą jak wszystko za czasów dzieciństwa), czasem potrafi powiedzieć, że wydziwiam więc odpowiadam jej pytaniem czemu wszystkim żali się na swoje choroby i przestaje wtedy klepać krytycznym słowotokiem. Tata też chciał ukryć ten fakt przy załatwianiu jakichś spraw, ale ja mu powiedziałam, że nie będę ukrywać, przecież wrócę do swoich obowiązków jak będzie już całkiem dobrze, a właściwie już wychodzę na prostą - i powiedział: ok. Czy z mamą jest gorzej czy lepiej? Jak dla mnie i tak lepiej. Nie przejmuję się jej słowami, nie pozwalam jej atakować, gdy coś jej nie pasuje w moim zachowaniu, stylu bycia czy odpowiedzi, stoję przy swoim. U nas panuje taki zwyczaj, że nieważne co rodzice zrobią, dziecko musi mieć do nich szacunek, a ja uważam, że do dziecka też trzeba mieć szacunek. Po wielu latach i rozmowach z psychologami, przewijaniu w kółko tego samego tematu zauważyłam, że swoim zachowaniem wpłynęli na moją aktualną sytuację i to, że teraz jestem tego świadoma pomaga mi w stawieniu się w swojej obronie. Mam do tego prawo. Skoro ja nikogo nie obrażam tak od siebie, dlaczego ktoś może mi wyrządzać taką krzywdę. Dlaczego ktoś bliski ma mną manipulować i rządzić moim życiem i poglądami? NIE. Nie musimy dawać się maltretować psychicznie. Po rozmowach z psychologami, a przed rozmową z psychiatrą przestałam ukrywać przed nimi (rodzicami) fakt, że przyczynili się do tego, więc mamę wystarczy zapytać czy chce się znowu znęcać nade mną psychicznie czy chce ze mną normalnie porozmawiać, bo jak chce mnie krytykować bezsensownie to ja wychodzę i nie zgadzam się na to. Trochę szacunku do swojego zdrowia. Wiem, że tego teraz bardzo potrzebuję, krytyka nie pomaga w leczeniu deprechy, a poza tym ja reaguję na nią (krytykę) już alergicznie.

po leczeniu okazało się, że to była jedynie chęć ucieczki

Da się jednak trochę z mamą pogadać, zdecydowałam się po rozmowie z nią i oczywiście później z tatem kontynuować studia, które podniosą moje kwalifikacje oraz powoli szukać pracy w zawodzie. Aktualnie mam już dość siedzenia. W czasie depresji nie masz siły na nic, nie umiesz się skoncentrować, ciągle chcesz spać i się wyoutowujesz, a teraz odczuwam, że muszę coś robić, muszę się ruszać. Szukam więc pracy, w październiku idę na studia, pojechałam z mamą do mojego "studenckiego" miasta, gdzie spotkałam się też z moją dobrą koleżanką. Musiałam przeprosić za brak odezwu przez ten długi czas, ale nie ukrywam co się działo i cieszę się, że tam wrócę i znów będę się spotykać z moimi znajomymi. Poczułam energię, nie przymus, tylko chęć życia. Zrozumiałam też, że chcę w tym mieście pomieszkać i czuję się tam jak w domu, a wcześniej chciałam uciec od siebie daleko. Przed leczeniem myślałam o wyjeździe na drugi koniec Polski, a nawet na studia za granicę. Po leczeniu okazało się, że to była jedynie chęć ucieczki.

wsparcie emocjonalne bliskich dużo daje

Muszę tutaj zaznaczyć, że wsparcie też jest ważne. Odczułam wsparcie taty w sprawie pracy, bo byłam znowu załamana na samą myśl, że nie umiem przygotować dobrego CV, przekonać do siebie pracodawcy, myślałam, że nie mam niczego do zaoferowania, że jestem "do d...". Tata stwierdził, że pomoże mi przygotować dobre CV, porozmawiałam z jego dziewczyną o najlepszej formie w moim przypadku, wraz ze swoją dziewczyną jako pracodawcy sprawdzili to, co przygotowałam i przyznam, że sama pierwszy raz jestem zadowolona z mojego CV i portfolio, a oni je zaakceptowali. Już powoli odpowiadam na ogłoszenia i wysyłam swoją kandydaturę ze spokojem, bo pierwszy raz nie muszę się spieszyć tylko próbować aż coś znajdę. Tego spokoju ze strony rodziny, ze strony taty brakowało mi od liceum. Zawsze czułam na sobie stres, presję na karku.

Efektem polepszenia samopoczucia jest też ten blog. Jest on też efektem nieukrywania depresji i przeprowadzonych rozmów ze znajomymi. Jak pisałam, nie umiem kłamać, jeśli wiem, że nie odzywałam się przez to albo zachowywałam się dziwnie przez to, nie ukrywam tego i okazuje się, że ludzie rozumieją lub chcą dowiedzieć się na temat depresji więcej. Są też tacy, którzy są w podobnym stanie psychicznym. Mało jest tych, którzy negują to leczenie. Na szczęście większość osób mi bliskich albo tych, z którymi musiałam załatwiać ważne rzeczy rozumie ten problem, dlatego nie bójcie się o tym mówić, a jeśli jesteście w stanie, sami spróbujcie zrobić ten krok i pójść do lekarza. Bliscy nie muszą otworzyć oczu dopiero wtedy, gdy depresja Was zabije, w moim przypadku otworzyła oczy po tym, gdy zaczęłam brać leki i zaczęli zauważać zmiany.

 

To chyba tyle na dzisiaj, bo nie wiem co jeszcze miałabym tu wtrącić. W kolejnym poście poruszę odrębną tematykę, którą trochę przeżywam i jest związana z depresją, a mianowicie smutna wiadomość o śmierci Chestera z Linkin Park i rozmowy ze znajomymi na ten temat, czyli jak niektórzy widzą depresję i wyjście z sytuacji jaką jest śmierć.

Ten post napisałam słuchając płyty "Sempiternal" Bring Me The Horizon... Słuchałam jej z moja kumpelą, która aktualnie znajduje się za granicą i mocno się w niektórych utworach odnajdywałam. Chociażby posłuchajcie "Can you feel my heart", są piosenki, w których możecie usłyszeć krzyk duszy... Przepraszam Was bracia, tak mi przykro kochanie Wybacz mi ojcze, kocham Cię matko (...) Boję się zbliżyć, a nienawidzę być sam. Tęsknię za tym stanem, by nie czuć nic. Im wyżej się wespnę, tym niżej upadnę. Nie mogę utopić swoich demonów, one wiedzą jak pływać. Czy możesz poczuć moje serce? Czy możesz usłyszeć ciszę? Czy możesz zobaczyć ciemność? Czy możesz naprawić co zniszczone? Czy możesz poczuć moje serce?


SUBSKRYBUJ BLOGA
  • Black Facebook Icon
  • Black Instagram Icon
  • Black Tumblr Icon
  • Black YouTube Icon
  • Czarny Google+ Ikona
  • Black Twitter Icon
POPIERAM I POLECAM
INSTAGRAM
TEMATY
ARCHIWUM
SZUKAJ
bottom of page